Włodzimierz Wysocki - Polowanie na wilki, 1969
Biegnę naprzód, ze strachu półżywy,
Lecz historia powtarza się znów:
Otoczyli mnie znowu myśliwi,
Zaroiło się w lesie od psów.
Ustawili się w zwartym szeregu,
I z dwururek celują zza drzew,
Młode wilki krwią broczą na śniegu,
Wsiąka w ziemię spieniona ich krew.
Trwa polowanie, polowanie trwa bez końca
Na drapieżniki, co w rozpaczy szczerzą kły.
Krzyczą myśliwi, psy szczekają. W blasku słońca
Na białym śniegu lśnią czerwone ślady krwi.
Żadnych szans nam myśliwi nie dają,
Nieuczciwa nie peszy ich gra:
Chorągiewki czerwone wieszają,
Już od wieków zabawa ta trwa.
Wilk nie może przekroczyć granicy,
Bo czerwonych obawia się szmat,
Razem z mlekiem matczynym wilczycy
Mu na wieki wpojono ten strach.
Trwa polowanie, polowanie trwa bez końca
Na drapieżniki, co w rozpaczy szczerzą kły.
Krzyczą myśliwi, psy szczekają. W blasku słońca
Na białym śniegu lśnią czerwone ślady krwi.
Mamy ostre i kły i pazury,
Może stary odpowie mi wilk,
Czemu jednak boimy się kuli,
Czemu ludzki przeraża nas krzyk.
Wilk nie może postąpić inaczej,
I mój koniec przybliża się już,
Gdy myśliwy wśród drzew mnie zobaczył,
Bez wahania nacisnął na spust.
Trwa polowanie, polowanie trwa bez końca
Na drapieżniki, co w rozpaczy szczerzą kły.
Krzyczą myśliwi, psy szczekają. W blasku słońca
Na białym śniegu lśnią czerwone ślady krwi.
Nie na wiele nagonka się zdała,
Chociaż bałem czerwonych się szmat,
To przed siebie na oślep pognałem,
Tak jak więzień ucieka zza krat.
Biegnę naprzód, ze strachu półżywy,
Nie powtórzy historia się znów,
Otoczyli mnie znowu myśliwi,
Lecz nie udał się dzisiaj im łów!
Trwa polowanie, polowanie trwa bez końca
Na drapieżniki, co w rozpaczy szczerzą kły.
Krzyczą myśliwi, psy szczekają. W blasku słońca
Na białym śniegu lśnią czerwone ślady krwi.
Lecz historia powtarza się znów:
Otoczyli mnie znowu myśliwi,
Zaroiło się w lesie od psów.
Ustawili się w zwartym szeregu,
I z dwururek celują zza drzew,
Młode wilki krwią broczą na śniegu,
Wsiąka w ziemię spieniona ich krew.
Trwa polowanie, polowanie trwa bez końca
Na drapieżniki, co w rozpaczy szczerzą kły.
Krzyczą myśliwi, psy szczekają. W blasku słońca
Na białym śniegu lśnią czerwone ślady krwi.
Żadnych szans nam myśliwi nie dają,
Nieuczciwa nie peszy ich gra:
Chorągiewki czerwone wieszają,
Już od wieków zabawa ta trwa.
Wilk nie może przekroczyć granicy,
Bo czerwonych obawia się szmat,
Razem z mlekiem matczynym wilczycy
Mu na wieki wpojono ten strach.
Trwa polowanie, polowanie trwa bez końca
Na drapieżniki, co w rozpaczy szczerzą kły.
Krzyczą myśliwi, psy szczekają. W blasku słońca
Na białym śniegu lśnią czerwone ślady krwi.
Mamy ostre i kły i pazury,
Może stary odpowie mi wilk,
Czemu jednak boimy się kuli,
Czemu ludzki przeraża nas krzyk.
Wilk nie może postąpić inaczej,
I mój koniec przybliża się już,
Gdy myśliwy wśród drzew mnie zobaczył,
Bez wahania nacisnął na spust.
Trwa polowanie, polowanie trwa bez końca
Na drapieżniki, co w rozpaczy szczerzą kły.
Krzyczą myśliwi, psy szczekają. W blasku słońca
Na białym śniegu lśnią czerwone ślady krwi.
Nie na wiele nagonka się zdała,
Chociaż bałem czerwonych się szmat,
To przed siebie na oślep pognałem,
Tak jak więzień ucieka zza krat.
Biegnę naprzód, ze strachu półżywy,
Nie powtórzy historia się znów,
Otoczyli mnie znowu myśliwi,
Lecz nie udał się dzisiaj im łów!
Trwa polowanie, polowanie trwa bez końca
Na drapieżniki, co w rozpaczy szczerzą kły.
Krzyczą myśliwi, psy szczekają. W blasku słońca
Na białym śniegu lśnią czerwone ślady krwi.