Aktualności
Polowanie Hubertowskie 2010
Tak jak wiekopomna tradycja nakazuje członkowie naszego koła zebrali się 6 listopada 2010 r. w obwodzie nr 210 "Balczewo" na Polowaniu Hubertowskim.W polowaniu uczestniczyło 20 członków naszego koła
Trudno wyobrazić sobie prawego myśliwego, który nie bierze udziału w polowaniu hubertowskim, jednym z trzech najbardziej uroczystych polowań w roku.
Hubert jest postacią historyczną. Urodził się około roku 655 roku w Gaskonii, w królewskiej rodzinie Merowingów. Prowadził lekkomyślne i hulaszcze życie, czas uprzyjemniając sobie głównie polowaniami. Niezwykła przemiana duchowa Huberta związana była ze niezwykłym spotkaniem, które nastąpiło podczas jednego z polowań. Hubert miał wówczas zobaczyć jelenia ze świetlistym krzyżem umieszczonym pośrodku poroża. "Źródła zgodne są co do tego, że młody potomek królewskiego rodu, przedzierając się przez las w pogoni za zwierzyną, napotkał na swoje drodze jelenia, który przemówił do niego ludzkim głosem" Niezwykłe spotkanie sprawiło, że Hubert stał się wkrótce kapłanem katolickim, a potem biskupem belgijskiego miasta Liege. "Tego dnia odbywa się tylko kilka pędzęń. Prowadzący polowanie wita gości, myśliwych, naganiaczy, psy i knieję. Polowanie inauguruje jesienno-zimowy sezon polowań i od tego dnia można polować na wszystkie łowne zwierzęta"
Myśliwi nie tylko polują, ale także pomagają zwierzętom. "Odkąd człowiek zaczął ingerować w przyrodę, jest za nią odpowiedzialny, nie może jej zostawić samej sobie.
Za gospodarkę łowiecką myśliwi odpowiadają wspólnie z leśnikami. "To małżeństwo z miłości i konieczności. Nie ma możliwości, żeby sami myśliwi mogli gospodarzyć"
Św. Hubert w tym dniu darzył tylko Kol. Jakubowi Mielcarkowi, który trafnym mistrzowskim strzałem ustrzelił dzika warchlaka (12 kg), pozostali nemrodzi widzieli lub słyszeli zwierza, lecz do trafnego strzału było daleko, tak jak u naszego byłego Prezesa Jerzyego Masioty, łowczego Tomasza Oset, strażnik Janusza.Makowskiego, czy też młodego stażem nemroda Kol. Karola Paneckiego, którzy próbowali celnie strzelać do lisa lub dzika ale św. Hubert zdecydował inaczej. Pechowcem polowania został Kol. Marek Esze a właściwie jego syn, który idąc "za potrzebą" wypłoszył dziki, kiedy Marek w tym czasie miał rozładowaną broń.
Całość imprezy uświetniały sygnały myśliwskie w wykonaniu ucznia Technikum Leśnego w Tucholi Kol. Mateusza Modrzejewskiego, który po raz pierwszy od kilkunastu lat zagrał, w mistrzowskim wykonaniu – „Hymn Koła” upamiętniając tym samym pamięć zmarłego Kol. Ryszarda Wojciechowicza. Na sukces ten na pewno miała wpływ szkoła sygnalistyki Kolegi Piotra Grzywacza z Tucholi serdecznie zaprzyjaźnionego z naszym Kołem. Na zakończeniu polowania nie zabrakło również naszych pięknych Dian tj. Kasi Brodzińskiej i Eli Głazowskiej, które od wielu lat zawsze uczestniczą w naszych myśliwskich spotkaniach.
Miejmy nadzieję,że wspomienia tego dnia pozostaną długo w naszej pamięcie na chawałę naszego łowiectwa.
Komentarze